środa, 3 września 2014

Sforne LOKi PZSSu

Czy tak należy rozumieć skrót?

Posiadam broń (i pozwolenie też), posiadam uprawnienia prowadzącego strzelanie (wydane przez LOK), które umożliwiają mi np zabranie na zaprzyjaźnioną strzelnicę żony czy kolegi, bez konieczności angażowania instruktora, ale nie posiadam patentu strzeleckiego PZSS. Niektórym instruktorom (zwłaszcza starszym) wydaje się to dziwne. I pewnie kiedyś ten papierek dorobię, ale na razie go nie mam z dwóch bardzo prostych powodów: Pierwszym są ciągłe delegacje. Ciężko mi tak zgrać terminy, by być na miejscu gdy mój klub robi egzamin. ale jest też drugi powód. Jestem zwyczajnie zły na PZSS, przez co robienie czegokolwiek związanego z tą dziwną organizacją, przy której nawet PZPN wygląda na związek młodych ambitnych działaczy, bardzo spadło na mojej liście priorytetów.

Najprościej będzie po prostu wytłumaczyć o co jestem zły. Otóż jestem zapaleńcem. Posiadam broń do celów kolekcjonerskich, regularnie zabieram ją na strzelnicę, zabieram znajomych, rodzinę, pokazuję im jak się strzela, a tym którzy łapią bakcyla doradzam, by najpierw zapisywali się do klubów sportowych i tam nabrali trochę wiedzy i umiejętności. Czyli wydawałoby się, że takich jak Ja PZSS powinien wspierać.

Tymczasem moja druga ulubiona instytucja, nieustannie starająca się nie paść ofiarą literówki KG..yyy.P postanowiła się pobawić w "lubczasopisizm". Tym pięknym określeniem zwykłem nazywać sytuację, gdy ktoś próbuje w ramach pracy nad ustawą dorzucić coś innego. Np. KGP pracowało nad zmianą ustawy o broni i amunicji, by ją dostosować do prawa unijnego, ale przy okazji do projektu starała się dorzucić coś by utrudnić życie takim jak ja (choć nie miało to wiele wspólnego z finezją zwrotu "lub czasopisma", bo jak wyliczył red. Lewandowski zmiany mające faktycznie dostosować nasze prawo do prawa UE zajmowały tylko 8% policyjnego projektu). Takimi szykanami miał być zakaz przemieszczania broni kolekcjonerskiej bez zgody komendanta, i zakaz używania broni do celu innego niż zostało wydane pozwolenie. Inaczej mówiąc z moją mało czołobitną wobec komendanta postawą mógłbym zapomnieć o jeżdżeniu na strzelnicę ze swoją bronią, a nawet jakby komendant pozwolił mi ją tam zawieźć, nie mógłbym jej tam użyć. 
Te zapisy były tak skrajnie idiotyczne, że nawet niektóre komendy wojewódzkie policji zapytane o zdanie zmieszały je z błotem. A co napisał PZSS? 
PZSS w osobie prezesa Kwietnia napisał, że wyraża aprobatę dla kierunku i sposobów wprowadzenia zmian. Chyba nawet działacze PZPN uznaliby, że gdyby ktoś nagle zezwolił na używanie własnych piłek wyłącznie zawodnikom zrzeszonym w PZPN, to nasza piłka poszłaby na większe dno niż już jest. Niestety koncepcja że jakiś sport może się rozwijać poza związkiem, w budynku przy ul. Kopernika 30 w Warszawie jest nieznana.
kwiecien tomasz
Tomasz Kwiecień prezes PZSS
I wracając do mojego braku patentu - patent to opłata 400 zł na rzecz związku, który chce mnie zmusić do wyrobienia pozwolenia sportowego, lub zrezygnowania ze strzelania z własnej broni. No po prostu no nie.
 Ale pytanie, czy da się jakoś PZSS ominąć?

Okazuje się, że można. PZSS swoje zachwyty dla policyjnego projektu opierał na fakcie, że (zupełnie bez własnej zasługi) od 2011 roku licencja PZSS jest "ważną przyczyną posiadania broni". Czyli zawodnik z ważną licencją, o ile jest niekarany, zdrów na ciele i na umyśle, gdy sobie zamarzy o pozwoleniu na broń, to ma je dostać i koniec. Tyle, że ustawa mówi o "właściwym związku sportowym". Takie same licencje wydaje np. Polski Związek Biathlonu i na ich podstawie Policja również ma obowiązek wydać pozwolenie na broń. Generalnie każdy "Polski Związek Sportowy" zrzeszający kluby uprawiające "sporty o charakterze strzeleckim" ma prawo wydawać licencje zawodnikom. Problemem jest tylko założenie takiego związku.

 Polski Związek Sportowy, żeby powstać, musi przedstawić zaświadczenie że już istnieje i należy do międzynarodowej federacji sportowej działającej w sporcie olimpijskim lub paraolimpijskim lub innej uznanej przez Międzynarodowy Komitet Olimpijski. To droga co długa jest i nie wiadomo czy ma kres.

Ale odkrywając to, odkryłem jeszcze jedną rzecz: istnieje inny niż PZSS Polski Związek Sportowy zajmujący się strzelectwem. I nie chodzi mi o biathlonistów. Jest nim znana każdemu Liga Ochrony Kraju. Związek który już ma swoją bazę, kluby, instruktorów itp. Nic nie stoi na przeszkodzie, by LOK korzystając ze statusu PZS który już posiada zaczął organizować zawody np. ze Strzelectwa Wojskowego, czy Strzelectwa Specjalistycznego i wydawać zawodnikom licencje. Co więcej taka licencja wg prawa będzie dla WPA ważną przyczyną posiadania broni, czyli argumentem nakazującym wydanie pozwolenia, o ile nie nastąpią przesłanki negatywne. Być może pojawienie się silnej konkurencji zmusiłoby PZSS do trochę bardziej przemyślanej polityki.

Jest tylko jeden problem. Prezes LOK płk (r) Grzegorz Jarząbek, jest jednocześnie v-ce prezesem PZSS. W związku z tym LOK nie jest zainteresowany by dla dobra strzelectwa pokonkurować trochę z organizacją, która de facto trochę na LOKowskich klubach pasożytuje. Smutne.
jarzabek grzegorz1
płk (r) Grzegorz Jarząbek
prezes LOK
v-ce prezes PZSS
Panowie Prezesi, jeżeli kiedykolwiek zdarzy wam się przeczytać ten tekst, nie próbujcie go zbyć twierdzeniem o kryjących się za internetem anonimowych frustratach. Z radością opublikuje wasze komentarze do niniejszego teksu, o ile zniżycie się do tego, by odpowiedzieć na krytykę. Możecie komentować bezpośrednio pod wpisem, jak i przesłać mi odpowiedź oficjalnie e-mailem: rafal.kawalec@romb.org.pl (i tu właśnie moja rzekoma anonimowość poszła się paść ;) )

Zwróćcie też uwagę na domene w której mam e-maila. to taka organizacja która działa dla dobra wszystkich strzelców - nie tylko tych zrzeszonych w ROMB.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz