niedziela, 31 sierpnia 2014

Doktoraty, mozarella i broń czyli o statystykach ciąg dalszy.

  Czy wiecie, że jest 43 razy bardziej prawdopodobne, że mając broń zastrzelisz kogoś z własnej rodziny niż bandytę? Udowodnili to panowie A.L. Kellermann i D.T. Reay w swoim artykule z 1986 r. ale jak to możliwe?

czwartek, 28 sierpnia 2014

Ostry jak chłopcy Berdana

Ostatnio obiecywałem coś ładnego

Historia uzbrojenia to w dużej mierze historia o przełamywaniu oporów skostniałej generalicji. Ostatnio opisałem powstanie stenów jako bezpośredni skutek oporu starych generałów przed "gangsterską bronią", jaką były pistolety maszynowe (przez co armia Jej Królewskiej Mości była nieco opóźniona w stosunku do Niemców i musiała nadrabiać byle czym). Walka o wprowadzenie na stan armii USA karabinków AR-15 (słynne M16) to temat na dłuuugi elaborat, który bardziej pasuje do specjalistycznych pism niż amatorskiego bloga. Turcja do dziś stawia na mocniejszą amunicję karabinową, choć wszyscy inni uznają, że skoro żołnierze mało kiedy strzelają się na dystansach powyżej 300 m, to i bardziej się nadaje lżejsza i mniej kopiąca amunicja pośrednia. Nie uniknęła tego problemu naprawdę kultowa broń dzikiego zachodu, karabin Sharpsa

czwartek, 21 sierpnia 2014

Doktoraty, mozarella i broń. Czyli statystyki cz. 1

"Są trzy rodzaje kłamstw: kłamstwa, bezczelne kłamstwa i statystyki." - to chyba najsłynniejsza myśl Marka Twaina, której nie sposób odmówić racji. Bo statystyka jest trochę jak atropina - w rękach lekarza cenny lek. W rękach ignoranta trucizna.

Niestety statystyki bardzo często są używane gdy mamy do czynienia z debatą o broni, i co przykre najczęściej stosują je ignoranci, lub wręcz manipulanci. Czasem też w dobrej wierze stosuje je właściwa strona, niestety nieporadnie. Wyjaśnię to na przykładzie.

poniedziałek, 18 sierpnia 2014

Shepard, Turpin i całe Enfield

Jest nas trzech - ja, Smith i Wesson - mawiał niegdyś brudny Harry. Partyzant z czasów II wojny światowej mógłby to przebić. Choć stwierdzeniu "Są nas setki - ja, Shepard Turpin i całe Enfield" brakuje elegancji cechującej Clinta Eastwooda. Ale bądźmy uczciwi - Stenowi też pod względem elegancji daleko do słynnego rewolweru Smith and Wesson Model 29. Prawdę mówiąc daleko mu nawet do czteropaskowych dresów. Ledwo co wygrywa tą konkurencję z opisanym ostatnio Liberatorem, a to tylko dzięki czterokrotnie wyższemu budżetowi przypadającymi na produkcję jednej sztuki.
Winston Churchill testuje Stena


piątek, 15 sierpnia 2014

Uaaa Liberatory dwa (albo trzy)

Gdy w zeszłym roku świat obiegła wieść o wydrukowaniu pistoletu w drukarce 3D, mało kto u nas zauważył, że jego nazwa była zupełnie nieprzypadkowa. Plastikowy pistolet nie tylko nawiązywał do modelu który już istniał, ale wręcz idealnie wpasował się w jego konwencję. Bo zarówno w przypadku oryginału, jak i współczesnej kopii najważniejsze było, by zagrać na nosie władzom. Z tym. że w 1942 r. chodziło o władze okupacyjne. Aha, i oryginały były dużo tańsze.
FP-45 Liberator