czwartek, 4 grudnia 2014

Kasica nie Kasia

   I niestety pani Katarzyna Olejnik raz pochwalona zmienia zdanie o 180 stopni. W związku z powyższym niniejszym pragnę pochwalić inne jej działania, np krucjatę przeciw hukowcom czy projektowanie takich zmian w ustawie, dzięki którym straciłbym prawo do zabierania swojej broni na strzelnicę. Do dzieła Kasiu! Napieraj dalej ;)
Nabój .408 CT
   Sprawa oczywiście dotyczy karabinów zasilanych nabojem takim jak na zdjęciu powyżej, które niedawno zdaniem KGP okazały się bronią typową wojskową i jako takie nie podlegają pod Ustawę o Broni i Amunicji. Jak zauważyłem ostatnio, skoro nie podlegają pod ustawę, to i nie mają do nich zastosowania zapisy z ustawy dotyczące pozwolenia czy rejestracji. Niestety nasza Kasia kochana chyba to przeczytała, bo postanowiła znów wrócić do bycia Kasicą i zmieniła gwałtownie poglądy.




Odpowiedź z KGP na pytanie jednego ze strzelców
    Popatrzmy więc. Było jakieś urzędnicze widzimisie, była reakcja środowiska, i ni z tego, ni z owego nasza Kasica wycofała się rakiem ze swojego pomysłu uprzykrzenia życia prof. Ejsmontowi (osoby słabo zorientowane informuję, że prof. Ejsmont jest jednym z najwybitniejszych balistyków w Polsce, który, na dodatek, dwa lata temu wygrał jedną z konkurencji zawodów Longshot strzelając właśnie nabojem .408CT). Czyli teoretycznie mamy co chcieliśmy. Pojawia się zatem klasyczne pytanie i klasyczna odpowiedź:


   Po pierwsze mamy zdumiewającą sytuacje. Wielokrotnie zarzucano Policji, że są na łańcuszku polityków (mało kiedy słusznie), ale tu wygląda tak, że będące (podobno) niezależnym organizmem, CLKP ma większy wpływ na postępowanie Policji, niż np wyroki sądowe. Ot, CLKP powiedziało, że to broń wojskowa i nie podlega pod "ubojkę" to Katarzyna Olejnik bezkrytycznie uznała za pewnik i wysłała okólnik do podległych jednostek, że mają nie rejestrować. CLKP zmieniło zdanie, to tak samo bezkrytycznie napisano do komend, że mają rejestrować. Normalnie ogon rzuca psem. Notabene takie ułożenie relacji między KGP a CLKP każe patrzeć inaczej na zorakową krucjatę.

   Po drugie sprawa po raz kolejny pokazuje zadziwiające podejście KGP do prawa które się urzędnikom nie podoba, w tym przypadku do prawa o informacji publicznej.  Otóż po ustaleniu w Bydgoskiej Komendzie Wojewódzkiej, że zakaz rejestrowania Chey Tac-ów wynika z wytycznych KGP, prezes ROMB, mecenas Andrzej Turczyn  już 17 listopada zwrócił się do KGP z następującym zapytaniem:

...wnoszę o udostępnienie informacji publicznej, przez: 

doręczenie mi wszelkiej korespondencji, opinii, pism, które poprzedzały czy stanowiły przyczynę umieszczenia informacji na stronie KWP w Bydgoszczy, której kopię załączam, w szczególności proszę o doręczenie opinii CLK w tym przedmiocie;

   Zapytanie ponowił 25 listopada:

...wnoszę o udostępnienie informacji publicznej, przez:
doręczenie mi dokumentów wskazanych w załączonym piśmie tj. pytania zadanego CLKP oraz odpowiedzi udzielonej przez CLKP;

   Teoretycznie, gdyby wszystko działało zgodnie z prawem ekspertyzę CLKP powinniśmy mieć już 1 grudnia. Ale akurat Policja lubi odpowiadać na inne pytania, niż zostały zadane, dlatego pewnie dostaniemy znów jakieś pismo, a nie ową nieszczęsną ekspertyzę. Wszystko to przypomina mi podejście jednego z moich kolegów, który niegdyś tłumaczył mi, jak uniknąć mandatu. Otóż należy odmówić przyjęcia mandatu, potem na pierwsze dwie rozprawy nie przyjść (L4) a na trzecią to już prawdopodobnie nie przyjdzie Policjant. A jak przyjdzie to nawet adwokat z urzędu udowodni mu, że po półtorej roku, to on już nie może tego pamiętać. A jak nie? "Jak nie to ostatecznie co mi zrobią? Zapłacę mandat i tyle" brzmiała odpowiedź kolegi. A jaką karę przed sądem ponieśliby policyjni urzędnicy?




1 komentarz: