poniedziałek, 12 stycznia 2015

List otwarty do prezesa PZSS











    Ponieważ od wczoraj pełnię pewną funkcję w ROMB, chciałem po raz ostatni publicznie, jako osoba prywatna, poprosić pana prezesa PZSS Tomasza Kwietnia, o przemyślenie stanowiska, jakie niegdyś wyraził. Wskazane byłyby również przeprosiny wobec środowiska.

    Sprawa jest dosyć stara, niemniej jednak nie chciałbym, aby mój osobisty uraz stał mi później na przeszkodzie w ewentualnych rozmowach na linii ROMB-PZSS. Chodzi o jeden z projektów zmian w Ustawie o Broni i Amunicji.
kwiecien tomasz
Tomasz Kwiecień (zdj. ze strony PZSS)

sobota, 10 stycznia 2015

Dzień po Paryżu - Co dalej Europo?

   Każdemu należy się korekta. Wiem to po sobie - gdy czytam cudzy tekst błędy aż krzyczą: "aaaa co za debil", "zgubił wątek", "kuźwa jak mógł to przeoczyć", "tego nie musiał pisać, mógł tamo"
   Niestety tak samo mam gdy czytam swój tekst po miesiącu od napisania. Bo niestety czytając zaraz po, albo do kilku dni po, nie mam szans tego wypatrzeć - w głowie mi ciągle dudni to co chciałem powiedzieć i tyle.

  Dlatego gdy ktoś chce wziąć mój tekst i pyta czy nie mam nic przeciw korekcie tylko się uśmiecham.

Złego człowieka z bronią zatrzyma tylko dobry człowiek z bronią
  W związku z wydarzeniami w Paryżu napisałem tekst dla Firearms United. Tekst w tej chwili tłumaczy się na angielski (specjalnie musiałem sprawdzić, czy porównanie świnki morskiej ze świnią będzie miało sens i po pogańsku), a ja już oglądając ulotkę jestem pełen uznania dla Darka Dury. Bo jeśli to prawda, że smak szampana zależy od otoczenia w którym się go pije, to Darek razem z naszym włoskim kolegą o imieniu którego nie potrafię odmienić - Pierangelo Tandas - schłodzili mój tekst, nalali w kieliszki i odpalili fajerwerki.

   Dlatego odpuszczam sobie wrzucanie go tu i zapraszam do przeczytania wersji oficjalnej Firearms United. 

   Dla ciekawskich tekst oryginalny 

sobota, 3 stycznia 2015

Jaskiniowcy i Ameryka, czyli refleksje po wyprzedażach.

         Taaaak... poświąteczne wyprzedaże...
         Istnieje teoria, że dawno dawno temu, gdy nasi przodkowie umilali sobie wieczory narzekaniem na cieknący strop w jaskini, odkrywali możliwości nowinki technicznej jaką był ogień, oraz uszlachetniali sztukę graffiti, ewolucja szczególnie premiowała dwa rodzaje zachowań.

            Otóż jeżeli mężczyzna natychmiast po upolowaniu czegokolwiek dostarczał to do jaskini, rosły szanse, że jedzenie nie zgnije, a jego kobieta i potomstwo będą zdrowsi i lepiej odżywieni (a także, mając ojca po swojej stronie, bardziej odporni na zagrożenia).
    A najlepiej polowali ci mężczyźni, którzy do upolowanego mięsa jedli starannie wyselekcjonowane przez kobietę-zbieraczkę owoce. Mówiąc brzydko, jeżeli kobieta brała z drzewa jak leci, to polowanie utrudniała mu zwyczajna biegunka, a przez to rodzina zaczynała głodować.
       Dlatego dziś wszyscy jesteśmy potomkami szybkich myśliwych i skrupulatnych kobiet. A najłatwiej zauważyć to właśnie w okresie wyprzedaży, gdy po galeriach handlowych za rozpromienionymi kobietami, które w końcu znalazły się w "owocowym raju", powłóczą nogami osowiali mężczyźni, nie bardzo rozumiejący, czemu mają znosić te cierpienia, skoro już upolowali to co konieczne. i powinni już nieść ten upolowany łup, do jaskini z wielkiej płyty.

Pozbądź się tego kretynie. Nie słyszałeś o zakazie posiadania kamieni szturmowych?