poniedziałek, 1 grudnia 2014

Legalni nielegalni

   Niegdyś napisałem, że jeżeli piekło istnieje, to mają tam osobny kocioł dla ludzi nazywających Automat Kałasznikowa strzelbą. Wychodzi jednak na to, że nie mają kotła na wyłączność. Muszą się tam zmieścić inni barbarzyńcy. Np  policjanci oddający do zezłomowania zabytkową broń, czy człowiek który dokonał gwałtu na mosinie poprzez założenie na niego tłumika:


fot. Podkarpacka Policja
    Ten konkretny barbarzyńca zostanie ukarany już za życia, gdyż posiadany przez niego "mosiek" nie miał pokrycia w postaci wpisu w małej czerwonej książeczce. Do tego doszedł jeszcze karabinek bocznego zapłonu i zapas amunicji do obydwu, w związku z tym wandalowi grozi od 6 miesięcy do 8 lat więzienia za nielegalne posiadanie broni.



    Wydawałoby się dziwne, przecież nasz ulubiony rzecznik Sokołowski upierał się, że w Polsce o nielegalną broń trudno, wręcz jej praktycznie nie ma, bo Policja monitoruje rynek i pilnuje. A tymczasem wystarczy spojrzeć na wiadomości publikowanej na stronie Policji, by się przekonać, że nielegalnej broni jest w Polskich rękach bardzo dużo. Przy czym o ile cieszą sukcesy Policjantów likwidujących zbrojownie zorganizowanych grup przestępczych, tudzież (jak prawdopodobnie miało to miejsce w przypadku "zgwałconego mosina") arsenały kłusowników, o tyle już likwidacja kolekcji zbieraczy budzi pewien niesmak.

    Dawno temu, jeszcze przed reformą administracyjną, w jednym z nieistniejących już województw, pewien komendant, bez żadnych oporów, wydawał pozwolenia kolekcjonerskie zbieraczom. Co więcej wydawał je na broń której niby nie wolno było posiadać osobom fizycznym. Argumentował to prosto: Ci ludzie i tak by mieli tą broń. A komendant, dzięki elastycznemu podejściu do przepisów, doskonale wiedział kto co ma. Taka sytuacja miała też jeszcze jeden ciekawy aspekt: wyobraźmy sobie, że na strych wiejskiej chałupy pod Kielcami, w poszukiwaniu złomu wejdzie włamywacz. I znajdzie przechowywanego od 70 lat MP40 z zapasem amunicji. Gdyby jego właściciel miał prawo mieć go legalnie, nie byłoby żadnego problemu. Natychmiast zameldowałby o tym policjantom, a ci mając świadomość, że idzie o broń nie odpuściliby tak łatwo.

   A dziś? Czy dziś właściciel się zgłosi z czymś takim na Policję? Ostatecznie grozi mu większy wyrok niż złodziejowi.

   Co gorsza obecnie brak możliwości zalegalizowania czegoś takiego na osobę fizyczną. Teoretycznie można zgłosić broń jako znalezioną i poprosić o możliwość zarejestrowania jej na posiadane pozwolenie kolekcjonerskie, praktycznie jednak broń taka musi przeleżeć trochę w magazynie, w czasie gdy Policja "szuka właściciela" i często w między czasie zostaje poddana kastracji (czy jak to mówią fachowcy z CLK "pozbawiona cech użytkowych", lub też, jak mawiają ludzie cywilizowani, "pozbawiona wartości historycznej").  Nie wspominając o tym, że niejedna ciekawa kolekcja po zarekwirowaniu mocno się skurczyła. Braki w swojej kolekcji odkrył między innymi major Nowakowski, a i niejeden "nielicencjonowany" kolekcjoner znajdował w kolekcjach kolegów coś, co oficjalnie Policja zezłomowała (na co przysłano mu odpowiedni kwitek)
Broń zarekwirowana kolekcjonerowi w Żywcu. Fot. KWP w Krakowie

   Generalnie miłośnicy broni naznaczonej historią mają tylko jedno wyjście by robić to pół legalnie. Powinni założyć muzeum. Takie placówki już działają i są to zarówno placówki prowadzone przez pasjonatów, jak np Świętokrzyskie Muzeum Militariów w Małogoszczu, czy też Muzeum 4 Pułku Strzelców Podhalańskich w Cieszynie, jak i muzea przy stowarzyszeniach. Np przy Nadwiślańskim Stowarzyszeniu Strzeleckim działa Muzeum Nadwiślańskie Broni Dawnej i Nowej. Podobne działa przy Towarzystwie Strzeleckim z Koszalina. Jednak nie każdy chce mieć muzeum. Co pozostaje?

   Obecna sytuacja jest dla mnie nie do przyjęcia. Z jednej strony, ludzie na co dzień spokojni, są zagrożeni wyrokami do 8 lat więzienia, choć nie robią nic złego (a często z ich eksponatów mógłby strzelać tylko wyjątkowo ograniczony umysłowo kamikaze). Z drugiej strony oni tym samym uczą się, że Państwo jest dla nich aparatem represji. Dlatego to właśnie Państwo powinno im wyjść na przeciw i zaproponować abolicję. Ot każdy, kto przyniesie do rejestracji broń i spełnia ustawowe wymogi (zdrowie psychiczne, niekaralność, wolność od nałogów) powinien dostać pozwolenie na tą broń z prawem natychmiastowego zarejestrowania jej. Ewentualnie Policja miałaby prawo jedynie do pobrania pocisków i łusek do badań balistycznych (o ile z broni da się wystrzelić) Czyż to by nie było piękne? Ale z drugiej strony mało realne, gdyż nasze władze wyznają zasadę "Pobłażliwość wobec obywateli jest niewskazana. Gotowi pomyśleć, że my tu jesteśmy dla nich"



1 komentarz:

  1. No jeśli broń, to tylko i wyłącznie legalnie. A powiedzcie mi w ogóle, w jaki sposób przechowujecie swoje bronie? Widziałem coś takiego na stronie https://sejf-szafanabron.pl/pl/c/SZAFA-NA-BRON-KLASA-S1/334 , jak szafy na broń i to podobno jest najlepsze rozwiązanie - możecie się zgodzić?

    OdpowiedzUsuń