sobota, 15 listopada 2014

Powrót komunistycznych standardów w Policji?




    Kiedy najprościej poznać, że ktoś kłamie? Cóż. Jeżeli Kowalski powie, że potrzebuje zająć kawałek mojej działki, żeby dojechać do swojej, to jego żądanie wydaje się być zasadne. No chyba, że Kowalski celowo zapomina dodać, że istnieje dojazd z drugiej strony. Wtedy jest bezczelnym kłamcą, który chce mi wyrwać kawałek działki. Tak bezczelnym, że mógłby pracować w Komendzie Głównej Policji.
Czy za tym tęskni KGP?




    Obecnie Policja próbuje przeforsować zmiany w ustawie, polegające na wprowadzeniu w newralgicznym miejscu słowa "w szczególności". Jest to ulubione słowo policji, gdyż otwiera katalog zamknięty. Obecnie ustawa mówi komu wydać nie wolno, wprowadzenie tam słowa "w szczególności" natychmiast katalog przesłanek negatywnych otworzy. Czyli moje kochane WPA będzie mogło uznać że stanowię zagrożenie nie tylko wtedy, gdy mam już wyrok sądowy, ale także wtedy gdy np. sąsiad furiat powie dzielnicowemu, że mu kazałem kiedyś stulić pysk. Policjanci uzasadniają to tym, że przy katalogu zamkniętym nie mogą odmówić pozwolenia na broń komuś kto dopiero ma postawione zarzuty.

   I to jest bezczelne kłamstwo, bo przecież jest droga od tyłu, która pozwala im załatwiać takie sprawy. Jeżeli w czasie postępowania o pozwolenie na broń faktycznie wystąpią przesłanki sugerujące, że wnioskodawca jest niebezpiecznym człowiekiem (np. toczy się przeciwko niemu postępowanie karne), Policja teoretycznie wydaje mu pozwolenie, praktycznie jednak od razu po wydaniu je zatrzymują na okres do lat trzech, kiedy to powinien zapaść wyrok w sprawie. Do tego jeśli w trakcie wywiadu środowiskowego wyjdą na jaw okoliczności których tak się rzekomo boją, nic nie stoi na przeszkodzie by uruchomili odpowiednie procedury, by to zweryfikować. A co za tym idzie zatrzymać wydane pozwolenie zanim w ogóle zostanie ono wysłane do wnioskodawcy.

   Dlatego tłumaczenie, że niby nie mają jak odcinać od legalnej broni szemranych typów jest mocno naciągane. Po prostu uruchamianie śledztwa ze zmyślonych powodów, tylko po to by komuś odmówić pozwolenia odbiłoby się źle na statystykach. Ale już za samą odmowę na zasadzie "bo nie jesteśmy pewni czy nie stanowisz zagrożenia, a to katalog otwarty" mogliby liczyć wyłącznie na pochwały swoich szefów.

   Niedorzecznik Sokołowski lubi powtarzać, że Policja cieszy się zaufaniem społecznym. Zapomina tylko dodać "sondaż przeprowadzono wśród ludzi nie mających do czynienia z KGP".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz